poniedziałek, 13 września 2010

Zaczęło się..

Nie mamy dziś żadnej rocznicy, ale wspominkowo: zaczęło się 8 lat temu.
Właśnie z kimś zrywałam, kogoś poznawałam, planowałam życie w innym kraju, zawalałam studia i przy okazji myszkowałam po różniastych portalach.
Dostałam w pewnym momencie maila:
Dzieciak! - pomyślałam, błędy robi, gramatyka i styl - po prostu ich nie było.
Zdjęcie przysłał! - pewnie nie swoje ;)
Ale odpowiedziałam, żartując - odpisał: forma straszna, ale treść... cóż ma coś w głowie i nawet ciekawym się wydaje.
Potem gadulec - O! Na 'żywo' też dobrze mu idzie.

Dobra kończmy tę szopkę spotykamy się albo papa.
Spotkaliśmy się... Dzieciak to on już nie był od dawna! I bardzo dobrze :) Błędy i dziwna gramatyka? Dało się wyjaśnić
"Zastanawiasz się skąd jestem?
- z Irlandii?
Czy ja rudy jestem?!"
Tu ja nie popisałam się lotnością: dlaczego oczy mu się śmiały jak zachwalałam Lwów i namawiałam by go zwiedził?

I tak spotykamy się do dziś. Jakoś dziwnie nasze ścieżki wciąż się przecinają:
A to w kuchni na niego wpadnę, a to na kanapie się spotkamy...
W rok po spotkaniu, już Ktoś kiełkował we mnie.
Po drodze mimochodem znaleźliśmy pewne cudowne, słoneczne mieszkanko i powoli do przodu. W odpowiednim czasie było nas troje, a po dwóch latach czworo. Mieszkanko musieliśmy opuścić (no dobra chcieliśmy własne 4 kąty i ogród piąty)
Z pewnymi perypetiami, wprowadzając się na 2 tygodnie do rodziców zostaliśmy na 6 miesięcy, udało nam się w pewien zimowy dzień wprowadzić się DO SIEBIE!
W tak zwanym między czasie trochę się pouczyłam, o własnej firmie przebąkiwałam. Plany miałam, poprawka MAM, może nie imponujące, ale własne. Kiedyś je zrealizuję muszę dojrzeć.

Urządzamy się powoli (jeszcze sporo zostało), ale chyba nudzić nam się zaczęło... Albo szczęśliwi jesteśmy i pewni swego? Jak by ten stan zaczarować by nie prysł jak bańka mydlana?
I ostatnio liczę dni i wypatruję dwóch kresek. Może właśnie Ktoś zaczyna kiełkować?

Brak komentarzy: