środa, 9 czerwca 2010

sprawy, sprawy, a życie się kręci

Mam za sobą ciężki okres.

Najpierw dorwało mnie zapalenie zatok - musiałam przełożyć egzamin.
W tzw między czasie woda - mieszkam na terenie bliskim zalewowemu - było nerwowo, dzieciaki w domu, bo przedszkole przy rzece...
Tata mojego A. zmarł 30 maja.
Dostaliśmy wiadomość o 22 w niedzielę, szybkie pakowanie, młodzież śpiącą do babci, a my w drogę. o 7 rano byliśmy na miejscu.
Masa spraw, wszystkie na ten sam moment trzeba załatwić. Pożegnanie w domu, na drugi dzień pochówek w innym mieście...
W takich chwilach rodzina i przyjaciele stają na wysokości zadania, współpracując ze sobą i pomagając albo zawodzą...
Bardzo podniosło mnie na duchu zachowanie teoretycznie dalekich mi osób. Tylko jedna zachowała się negatywnie, ale co jej się liczy na plus wytrzymała do wieczora po pogrzebie... całe 2 dni. To też pozytyw.

W dniach następnych szybkie starania o wizę dla mamy A. Udało się! Jestem ogromnie wdzięczna polskiemu konsulowi we Lwowie. To przyjemność spotkać w trudnych chwilach kogoś z takim podejściem do człowieka.

Teraz, w domu jakoś układamy się z teściową ;)

Brak komentarzy: