sobota, 11 grudnia 2010

4 tygodnie

Remont skończony! Dawno temu wymyśliłam, co trzeba by zrobić i wreszcie się udało! Miałam taki pomysł i nawet wyszło lepiej niż przypuszczałam.
Co prawda, teraz to już nie nasza sypialnia, a pokój dzieciaków! Na dodatek z opcja podzielenia go na dwa, gdyby kiedyś trzeba było rozdzielić towarzystwo ;-)

Wyczerpujące były te ostatnie 4 tygodnie, a już ostatni bił wszystkie na głowę. Jako że majstry musieli okleić całą kuchnię i resztą użytkową, trzeba było emigrować do rodziców.
Na dzień dobry okazało się, że gdy Rodzice byli na wyjeździe, a ogrzewanie było maksymalnie skręcone temperatura w domu wynosiła... +10*C, a na dworze -19*C...
Dobra! Damy radę, 3 swetry, piec, kominek i jedziemy z tym koksem! W końcu to tylko 2 noce!
Jasne. Robota się przedłużyła, a pomoc sprzątająca nawaliła w przedbiegach. Zostaliśmy tydzień.
Ostatnie trzy dni odwoziłam chłopaków do instytucji oświatowych, a potem do domu myć, szorować, wycierać...
Mąż w delegacji... oczywiście. Został mi jeszcze 1 pokój i ogólna aranżacja czyli czy robimy dziury w tych ślicznych ścianach czy nie?!
Plus zakupy... Brakuje zasłon i paru drobiazgów.

piątek, 3 grudnia 2010

Zima! :-D

Wszyscy na około złorzeczą i przeklinają na czym świat stoi.
A ja Ją nawet lubię. Zimę.
Nie żebym od razu chciała, by była cały rok z nami, ale zmienność pór roku mi odpowiada. Naprawdę!
I żeby nie było; odkopywałam się ze śniegu, o bramę i drogę i..., wpadłam w poślizg i rozminęłam się z drogą a spotkałam z ugorem, pokonywałam drogę w 40 min, która normalnie zajmuje mi 15 min. A w domu, temperatura w pewnym momencie spadła do 17*C. Plus wiele innych mniej lub bardziej ciekawych zdarzeń. A mimo to wolą taką pogodę, niż pluchę i takie 'ni pies, ni wydra'
I fakt nie muszę jeździć po centrum miasta, ale to wybrałam już kilka lat temu, ze wszystkimi plusami i minusami tego rozwiązania.

środa, 17 listopada 2010

Rodzina czy nie rodzina...

Wprost mówiąc, czasem tak jest, że spotykasz kogoś i po 3 minutach rozmowy masz wrażenie, że nie nadajecie na tych samych falach.
Tak było na pierwszym spotkaniu z moją szwagierką, choć ja naiwna myślałam, że to tylko bariera językowa.
Od zawsze było tak, że jak tylko był cień szansy byśmy się nie zrozumiały, to nie rozumiałyśmy się.
Dziwne, że z teściową, znajomymi czy resztą rodziny nie miałam takich kłopotów... Tym bardziej, że czas mijał ja języka się uczyłam ( co nadal to robię) i świetnie mi idzie, nie mam problemów z rozmową nawet z obcymi.

Ale mniejsza z tym, z takimi drobiazgami można żyć i skoro spotykamy się raz na 3 miesiące to nie jest źle.
Źle zaczęło się gdy moja szwagierka pokazała raz drugi i trzeci, na co ją stać i jaką naprawdę jest osobą.
2 lata temu zmuszeni byli (szwagier z żoną i córką) zamieszkać u moich teściów (jego rodziców). W między czasie teść zachorował na raka przełyku. Była udana operacja, potem naświetlania, przez jakiś czas wszystko dobrze, ale jako starszy (fizycznie i psychicznie sprawny) człowiek wymagał niewielkiej kontroli (zjedzony posiłek, wzięte lekarstwa samopoczucie)
Teściowa chciała nas odwiedzić (akurat niedawno się przeprowadziliśmy) podróż 400 km więc na 1 dzień nie wpadnie. Szwagierka sama zaproponowała, że teścia w tym czasie będzie doglądać.
Wszyscy ucieszeni, załatwiamy zaproszenie, wizę. Gdy wszystko jest gotowe Teściowa chce ustalić termin, kiedy może do nas przyjechać i dowiaduje się od swojej synowej, że ta nie zostanie z teściem, bo ma inne plany.
Nad jeziora chce jechać...
Dodam, że od razu wszystko było planowane na okres wakacyjny i szwagierka proponując opiekę nad teściem doskonale o tym wiedziała.
Wszyscy delikatnie mówiąc wkurzeni i zawiedzeni, bo bardzo nam zależało na jej przyjeździe do nas.
Na szczęście starsza córka szwagra, dziewczyna 20 letnia, miała więcej przyzwoitości niż jej macocha i zobowiązała się przychodzić 2 razy dziennie i dziadkowi pomóc. Mama nas odwiedziła, a jej wnuczka wywiązała się z zadania na 100%.


Szwagierka temat omijała szerokim łukiem. Sprawa ucichła. Ja stwierdziłam (niestety nie głośno i wyraźnie na forum rodziny, tylko prywatnie do męża) że nie życzę sobie widzieć jej u siebie. Jeżeli ładnie poprosi, zapowie się, to na 2-3 dni może przyjechać, ale wtedy ja wyjeżdżam na ten czas.

Minęło parę miesięcy, stan taty się pogorszył. Musiał przejść kolejne operacje, min sonda do żołądka, bo nie mógł przełykać. Wiadomo, ciężko chory człowiek w domu chociaż "na chodzie". Teściowa sama się nim zajmowała, szwagierka (nie pracująca) nic nie robiła, poza gotowaniem obiadu dla siebie, męża i córki plus własne pranie i sprzątaniem "ich" pokoju. Jednak to może był ich układ i tak pewnie teściowa, z różnych przyczyn, wolała.
Po paru tygodniach szwagierka znalazła pracę! 2 dni w tygodniu, ale jednak. Szlag mnie trafił, gdy sama powiedziała, że zaczęła jej szukać i ją przyjęła tylko dlatego, że w domu nieprzyjemnie jej siedzieć, gdy za ścianą chory człowiek jest. A za zimno by na spacery codziennie chodzić.

Podłość ponad miarę! Pomyślałam.

Okazało się że to nie wszystko. Tata zmarł wiosną tego roku.
Pojechaliśmy od razu. Mąż ze szwagrem organizowali pogrzeb, my (synowe) zajęłyśmy się teściową, nawet nam szła współpraca.
Po pogrzebie, mama była w kiepskim stanie, udało mi się załatwić u konsula wizę dla mamy w 2 dni. Pojechaliśmy do nas na 2 tygodnie. Niestety to nie był koniec przykrych przeżyć dla mamy.
Po powrocie do domu, teściowa nie poznała swojego mieszkania...
Szwagierka (mąż był w delegacji) poprzestawiała wszystkie meble (poza wielką meblościanką) zrobiła mamie remanent w jej rzeczach i poukładała swoje obrusy, pościel na zwolnionych półkach, filiżanki w kredensie. Zawiesiła własne zasłony, firanki, obrazki. Zdjęła ze ściany dywan i położyła na podłodze. W kuchni pochowała mamy kubki talerze i ustawiła w szafkach swoje.
Rzeczy mamy złożyła w jej sypialni na łóżku.

Chamstwo? Tak! Podłość? Na pewno! A poza tym, brak mi słów, bo nawet przeklinać mi się nie chce na taką osobę.

I jak ja mogę lubić lub chociaż szanować taką osobę? To pytanie retoryczne.

I tak po taki wstępie dochodzimy do ostatniego tygodnia...
Mąż we Środę wieczorem dowiedział się, że we czwartek przyjeżdża jego brat (ok, sama mu mówiłam, że może przyjeżdżać kiedy potrzebuje) z żoną i córką!
Nie zapowiedziana i bez zaproszenia po prostu przyjeżdża. Bo jej nudno samej w domu.
O nie, nie ze mną takie numery. Ja nic nie robię! I nie robiłam, zakupy odwalił mąż i on gotował oraz przyjezdni. Szwagierka nawet w kuchni sprzątała. Ja zasiadałam do stołu jak było podane i wstawałam nawet talerza nie odnosząc (tak wiem, wredna jestem) Po za tym pojechałam do jednej dawno niewidzianej koleżanki, potem do drugiej i u rodziców pobyłam.
Za atrakcję turystyczną i osobę do towarzystwa dla znudzonej suki, robić nie będę!
Wyjechali po 4 dniach i mam wrażenie, że szybko nie wrócą w tym składzie (taki w końcu był cel!)

Uff, to tyle. Trochę długie i pewnie nudne, ale cóż... Sorry!

sobota, 13 listopada 2010

misz masz

Zaczynamy 13 tydzień ciąży i remont. Jakoś to w parze się połączy.
Dałam się skusić na koncert w ramach prezentu gwiazdkowego i teraz bez kasy jestem! :/ Impulsywność w wydawaniu pieniędzy nie jest dobrą cechą...
Przemeblowanie już zrobione - pierwszą noc w nowej sypialni spaliśmy. Dziwne uczucie jak mamy niebo z gwiazdek odblaskowych nad głowami, a dzieciaki są 'na korytarzu', ale ściana za 4 dni powinna być gotowa.
Nie dopinam już większości spodni, musiałam wyciągnąć moje nie lubiane, ale wygodne ogrodniczki oraz ciążówki.
To tak po trochu wszystkiego, ale jeszcze szykuje się wpis o perypetiach z rodziną oraz szwagierką i ich ostatnim najazdem na spokojną cichą wieś...

niedziela, 24 października 2010

bez tytułu

Nie umiem być konsekwentna. Lubię to miejsce, ale nie daję rady regularnie pisać. Bo niby mam pisać o mdłościach, dziwnym apetycie i senności?!
Mnie samą to nudzi! ;)
Jeszcze z ciążowych tematów, mam już swoją panią doktór (pierwszy raz kobietę) wyczekałam się pod gabinetem (szpital)... 2 godziny.
Siedziałam i kalkulowałam: 2 godziny czekania czy 2 stówy... Na razie zaopatrzę się w dobrą lekturę, przekąski i poczekam.

Fakt jest coś ciekawszego - wróciłam do nauki. Może wreszcie się obronię. Brakowało mi zajęć, a dzieciaki jak się stęskniły przez te parę godzin.
Przez 2 miesiące szukałam pracy, ale jestem zbyt wybredna - musi mi na paliwo starczyć! Takie są uroki mieszkania na wsi.

środa, 29 września 2010

Qrde, niemota jestem ;-)

Jak to jest że nie daję rady dodać komentarza, pod postem, na bloggerze?! Nie tylko zresztą pod cudzymi, ale nawet w swoim własnym! Wrr!
Jak ktoś umie mi to wytłumaczyć, to chętnie się dowiem co zrobić.
Problem tak wygląda, że nie po wpisaniu komentarza w okienku, nie reaguje przycisk dodaj - po prostu nic się nie dzieje też nie mam możliwości wybrania, jako kto mam być podana : anonimowy/konto google. Coś z techniką czasem mi nie po drodze :/

środa, 22 września 2010

A cofając się w czasie...

Wszystkie drogi prowadzą do... . Cholera powtarzam się! W każdym razie było... i nie wiem co napisać! Na pewno tam wrócę i to nie raz!
Następnym razem muszę pokazać to miasto dzieciakom. Pewne nie zainteresują ich malarstwo czy z którego wieku jest ta kolumna, ale myślę że znajdziemy kompromis i wciągnie ich w siebie.
Wciągnie i nie puści, trzymać będzie cudownymi ludźmi, pięknem, spokojem i energią jednocześnie. A także pośpiechem, hałasem i ... winem! O, nie! To ostatnie to dla mnie! :) Dla nich będą najlepsze na świecie, wybornie pyszne Gelato!



A tu coś ze spacerku



Kto zgadnie co jest na pierwszy zdjęciu?

Nagroda za pierwsze miejsce...
Satysfakcja własna i list z gratulacjami od autorki! :)

Od końca zaczynając

Mazury. Nic dodać nic ująć. A pomyśleć, że dopiero teraz zaczynam je odkrywać?
Lepiej późno niż wcale, a prawdę mówiąc odkrywanie razem z dziećmi ma niesamowity posmak przyrody i dodatkowo fascynuje.
Różnice, w tym co i jak odbieramy są łatwiejsze do przyjęcia ;) niż gdy chcemy im pokazać i przedstawić, coś z czym jesteśmy już związani emocjonalnie (a oni odwracają się znudzeni)


Tu nie było mowy o znudzeniu !:-D

poniedziałek, 20 września 2010

Więc jest kreskowo-fioletowo !



Najbliższa rodzinka poinformowana - nie umiem trzymać w sobie takich wiadomości, bo by mnie rozerwało ;)
Pierwsza wizta u gina zaliczona - zresztą nie obyło się bez koszmaru parkingowego. Raczej poszukam mojego dawnego doktorka, niż tu więcej zawitam. Przez 40 min szukałam skrawka miejsca, koniec końców musiałam zastawić czyjś garaż (na usprawiedliwienie dodam, że wyglądał na nieotwierany 100 lat) Obyło się bez przykrości. Teraz lab i reszta.

poniedziałek, 13 września 2010

Zaczęło się..

Nie mamy dziś żadnej rocznicy, ale wspominkowo: zaczęło się 8 lat temu.
Właśnie z kimś zrywałam, kogoś poznawałam, planowałam życie w innym kraju, zawalałam studia i przy okazji myszkowałam po różniastych portalach.
Dostałam w pewnym momencie maila:
Dzieciak! - pomyślałam, błędy robi, gramatyka i styl - po prostu ich nie było.
Zdjęcie przysłał! - pewnie nie swoje ;)
Ale odpowiedziałam, żartując - odpisał: forma straszna, ale treść... cóż ma coś w głowie i nawet ciekawym się wydaje.
Potem gadulec - O! Na 'żywo' też dobrze mu idzie.

Dobra kończmy tę szopkę spotykamy się albo papa.
Spotkaliśmy się... Dzieciak to on już nie był od dawna! I bardzo dobrze :) Błędy i dziwna gramatyka? Dało się wyjaśnić
"Zastanawiasz się skąd jestem?
- z Irlandii?
Czy ja rudy jestem?!"
Tu ja nie popisałam się lotnością: dlaczego oczy mu się śmiały jak zachwalałam Lwów i namawiałam by go zwiedził?

I tak spotykamy się do dziś. Jakoś dziwnie nasze ścieżki wciąż się przecinają:
A to w kuchni na niego wpadnę, a to na kanapie się spotkamy...
W rok po spotkaniu, już Ktoś kiełkował we mnie.
Po drodze mimochodem znaleźliśmy pewne cudowne, słoneczne mieszkanko i powoli do przodu. W odpowiednim czasie było nas troje, a po dwóch latach czworo. Mieszkanko musieliśmy opuścić (no dobra chcieliśmy własne 4 kąty i ogród piąty)
Z pewnymi perypetiami, wprowadzając się na 2 tygodnie do rodziców zostaliśmy na 6 miesięcy, udało nam się w pewien zimowy dzień wprowadzić się DO SIEBIE!
W tak zwanym między czasie trochę się pouczyłam, o własnej firmie przebąkiwałam. Plany miałam, poprawka MAM, może nie imponujące, ale własne. Kiedyś je zrealizuję muszę dojrzeć.

Urządzamy się powoli (jeszcze sporo zostało), ale chyba nudzić nam się zaczęło... Albo szczęśliwi jesteśmy i pewni swego? Jak by ten stan zaczarować by nie prysł jak bańka mydlana?
I ostatnio liczę dni i wypatruję dwóch kresek. Może właśnie Ktoś zaczyna kiełkować?

wtorek, 31 sierpnia 2010

Ostatni poranek przed szkołą.
Dziś trening - 3 godziny w przedszkolu, a od jutra się zacznie na poważnie, też w zerówce.
Rosną jak na drożdżach! Aż strach wzrok odwrócić, by nie przegapić czegoś ważnego. Wystarczy wyjechać na parę dni, by coś nowego po powrocie w nich ujrzeć.
Dobra, idę ich budzić! Dosyć spania!

piątek, 27 sierpnia 2010

I po wakacjach...

Z nowymi siłami (?!), wypoczęta (...) i z radością na obliczu (hehe) zaczynamy od początku ciągnąć ten majdan.
Mazury były najpierw (krótki rekonesans) potem przerwa na odrobinę starożytności i powrót na mazury.
Może i wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale ja i tak w końcu ląduję w jakiejś Pipidówie. I dobrze mi z tym!
Jak mnie leń opuści to jakieś fotki wrzucę, chyba zachowały się na aparacie.
Dobra spadam, robota czeka, piszczy i tupie!

poniedziałek, 19 lipca 2010

Mazury dobre na wszystko?

Nie wiem czy na wszystko, ale 2 dni z rodziną i znajomymi pod namiotem poprawia humor.
Spokojniej do wszystkiego można podejść. Chociaż sobota, w pewnym momencie, była kiepska.

wtorek, 13 lipca 2010

Myśli i obawy

Żar z nieba się leje, z domu wyjść nie można.
W sercu zamieszanie, albo w głowie... Nie wiem, bo ja różnymi organami decyzję podejmuję :-)
And znowu na wyjeździe, źle to znoszę. Tęsknię za nim. Potrzebuję kontaktu i wygadania się, przydało by się też więcej wsparcia. A z tym trochę na bakier jest.

Pierwszy, od bardzo dawna, atak paniki miałam w zeszłym tygodniu.
I trochę mnie trzyma jeszcze. Szczególnie jak sama w nocy leżę i myślę... i zaczyna boleć.
Boję się o siebie (zdrowie), o rodzinę (jak sobie damy rade po zmianach) i finanse (pierwsze i drugie razem)

Szkoda, że jak o tym wspominam, to dostaje pobłażliwy uśmiech, chrumknięcie i ewentualnie pogłaskanie po głowie, jak psiaka i tyle.
Nie wystarcza mi to! Ale nawet nie mam jak o tym powiedzieć wyraźnie, bo go nie ma.

Ciekawa jestem jak z urlopem nam wyjdzie. Potrzebujemy zmiany miejsca i pobyć tylko ze sobą. Może się dzięki temu uspokoję, ale boję się, że to trochę jest burza hormonów.

O dziwo dzieciaki mnie uspokajają, bardzo się cieszę, że są w domu.

środa, 7 lipca 2010

Cięcie

Nie daję sobie rady.
Sama ze sobą.
Podejmuję jedną decyzję, chyba po to tylko, by dać sobie szansę wycofania się z podjętych wcześniej.
Zaraz ogarniają mnie wątpliwości. Strach. Zaczynam się rakiem wycofywać.
A w końcu sama nie wiem, czego chcę.
Do tego wizyty u dentysty - lęk, i ból... też portfela. Najbardziej w życiu żałuję ... że zaniedbałam zęby. Teraz za to płacę.
Dosłownie! i na dodatek ma to wpływ na podjęte decyzje nr 2...
Nie umiem dokończyć pewnych spraw, chociaż jeszcze tak niedawno był to ważny cel w moim życiu. Znowu odzywa się strach. Wiem, strach ma wielkie oczy, ale... Czasem ma bardzo realny wymiar.
Idę do fryzjera, mam nadzieję że zmieni się moje nastawienie, jak zmienię trochę wygląd.
Chciała bym by nożyczki ścinające włosy, w jakiś magiczny sposób przecięły moje obawy i uwolniły mnie z tej niemocy, która mnie ogarnęła.
Zobaczymy...

niedziela, 4 lipca 2010

słowa



Nie mam siły pisać, taki widok starczy za 1000 słów...

piątek, 18 czerwca 2010

Dzień dobroci dla zwierząt! :-)

...a tym zwierzakiem jestem JA! Jako, że dom opustoszał na chwilę, postanowiłam zrobić sobie wolne. Jednak jeść trzeba, więc zakupy nie mogły czekać.
Dla mnie to nie problem - w drodze na bazar stwierdziłam, że mam za krótką sukienkę ;) i trzeba mi coś na tyłek: leginsy itp.

Więc skręciłam do ulubionego ciucholandu! Spodenek nie było, ale były 2 sukienki! Jedną od razu założyłam :-D Ma piękny koralowy kolor, krótkie rękawki i 3 guziczki z przodu i jest dłuższa od porannej... tak trochę dłuższa. Cena 20zł. Nieważne!
Druga jest kremowa, długa i na ramiączka. Na pewno ją skrócę do długości za kolano i będzie idealna! Po za tym cena... powalająca... 3 zł.

Po bazarku czas na mięsny, po drodze skręciłam do cukierni i zaliczyłam loda w parku ;)
Dalej, tak mięso! Ups po drodze sklep z biżuterią :-0 Mam kolczyki drewniane!

Dalej... O drogeria! Poszukam lakieru do pazurków... Mam spray do włosów 'kaszmir' (nie potrzebna mi...) i kolczyki koła srebrne... 3 pary, lakier też znalazłam, ciemna czysta zieleń! Plus osobistości.

No, wreszcie jest ten mięsny! Teraz do samochodu i do domu przymierzyć zakupy! :-D
I tak bilansem 53 zł poprawiłam sobie humor i troszkę się po rozpieszczałam!

Teraz tylko coś przekąszę... pewnie truskawki ze śmietaną i czereśniami...
Idę, głodna jestem!

środa, 9 czerwca 2010

sprawy, sprawy, a życie się kręci

Mam za sobą ciężki okres.

Najpierw dorwało mnie zapalenie zatok - musiałam przełożyć egzamin.
W tzw między czasie woda - mieszkam na terenie bliskim zalewowemu - było nerwowo, dzieciaki w domu, bo przedszkole przy rzece...
Tata mojego A. zmarł 30 maja.
Dostaliśmy wiadomość o 22 w niedzielę, szybkie pakowanie, młodzież śpiącą do babci, a my w drogę. o 7 rano byliśmy na miejscu.
Masa spraw, wszystkie na ten sam moment trzeba załatwić. Pożegnanie w domu, na drugi dzień pochówek w innym mieście...
W takich chwilach rodzina i przyjaciele stają na wysokości zadania, współpracując ze sobą i pomagając albo zawodzą...
Bardzo podniosło mnie na duchu zachowanie teoretycznie dalekich mi osób. Tylko jedna zachowała się negatywnie, ale co jej się liczy na plus wytrzymała do wieczora po pogrzebie... całe 2 dni. To też pozytyw.

W dniach następnych szybkie starania o wizę dla mamy A. Udało się! Jestem ogromnie wdzięczna polskiemu konsulowi we Lwowie. To przyjemność spotkać w trudnych chwilach kogoś z takim podejściem do człowieka.

Teraz, w domu jakoś układamy się z teściową ;)

poniedziałek, 24 maja 2010

czas leci...

Wczoraj mój młodszy skończył 4 lata. Tyle czasu minęło od dnia gdy z głośnym plaśnięciem wyciągną go lekarz z mojego brzucha. A teraz mój mały Zygzak samodzielny (prawie) wszystko sam chce robić. Tylko czasem jeszcze, często na szczęście, bierze mnie za rękę, przytula i mówi : "Kocham cię mamo" lub "lubię cię, wiesz?"

piątek, 14 maja 2010

Praca wre!


Projekt w trakcie realizacji. Obrona 22.05...
Obym zdążyła! Czasu mam sporo, ale mam też wadę, nie umiem skupić się na pracy i zdyscyplinować. Będzie dobrze. Musi być!
Wracam do rysowania!

środa, 5 maja 2010

29



Sama sobie :)

poniedziałek, 3 maja 2010

Plus wiele innych...

1. Duma i uprzedzenie - Jane Austen
2. Władca Pierścieni - JRR Tolkien
3. Jane Eyre - Charlotte Bronte
4. Seria o Harrym Potterze - JK Rowling
5. Zabić drozdad - Harper Lee
6. Biblia
7. Wichrowe Wzgórza - Emily Bronte
8. Rok 1984 - George Orwell :)
9. Mroczne materie (seria) - Philip Pullman
10. Wielkie nadzieje - Charles Dickens
11. Małe kobietki - Louisa M Alcott
12. Tessa D’Urberville - Thomas Hardy
13. Paragraf 22 - Joseph Heller
14. Dzieła zebrane Szekspira :D
15. Rebeka - Daphne Du Maurier :)
16. Hobbit - JRR Tolkien
17. Birdsong - Sebastian Faulks
18. Buszujący w zbożu - JD Salinger :D
19. Żona podróżnika w czasie - Audrey Niffenegger
20. Miasteczko Middlemarch - George Eliot
21. Przeminęło z wiatrem - Margaret Mitchell :)
22. Wielki Gatsby - F Scott Fitzgerald :)
23. Samotnia (w innym tłumaczeniu: Pustkowie) - Charles Dickens
24. Wojna i pokój - Leo Tolstoy
25. Autostopem przez Galaktykę - Douglas Adams
26. Znowu w Brideshead - Evelyn Waugh
27. Zbrodnia i kara - Fyodor Dostoyevsky :/
28. Grona gniewu - John Steinbeck
29. Alicja w Krainie Czarów - Lewis Carroll
30. O czym szumią wierzby - Kenneth Grahame
31. Anna Karenina - Leo Tolstoy
32. David Copperfield - Charles Dickens
33. Opowieści z Narnii (cały cykl) - CS Lewis
34. Emma- Jane Austen
35. Perswazje - Jane Austen
36. Lew, Czarwnica i Stara Szafa - CS Lewis
37. Chłopiec z latawcem - Khaled Hosseini
38. Kapitan Corelli (w innym tłumaczeniu: Mandolina kapitana Corellego) - Louis De Bernieres
39. Wyznania Gejszy - Arthur Golden :)
40. Kubuś Puchatek - AA Milne :)
41. Folwark zwierzęcy - George Orwell :D
42. Kod Da Vinci - Dan Brown :)
43. Sto lat samotności - Gabriel Garcia Marquez :)
44. Modlitwa za Owena - John Irving
45. Kobieta w bieli - Wilkie Collins
46. Ania z Zielonego Wzgórza - LM Montgomery :D
47. Z dala od zgiełku - Thomas Hardy
48. Opowieść podręcznej - Margaret Atwood :)
49. Władca much - William Golding
50. Pokuta - Ian McEwan
51. Życie Pi - Yann Martel
52. Diuna - Frank Herbert
53. Cold Comfort Farm - Stella Gibbons
54. Rozważna i romantyczna - Jane Austen :)
55. Pretendent do ręki - Vikram Seth
56. Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafon
57. Opowieść o dwóch miastach - Charles Dickens
58. Nowy wspaniały świat - Aldous Huxley
59. Dziwny przypadek psa nocną porą (również: Dziwny przypadek z psem nocną porą) - Mark Haddon
60. Miłość w czasach zarazy - Gabriel Garcia Marquez :D
61. Myszy i ludzie (również: O myszach i ludziach) - John Steinbeck
62. Lolita - Vladimir Nabokov :D
63. Tajemna historia - Donna Tartt
64. Nostalgia anioła - Alice Sebold
65. Hrabia Monte Christo - Alexandre Dumas
66. W drodze - Jack Kerouac
67. Juda nieznany - Thomas Hardy
68. Dziennik Bridget Jones - Helen Fielding :(
69. Dzieci północy - Salman Rushdie
70. Moby Dick - Herman Melville
71. Oliver Twist - Charles Dickens
72. Dracula - Bram Stoker
73. Tajemniczy ogród - Frances Hodgson Burnett :)
74. Zapiski z małej wyspy - Bill Bryson
75. Ulisses - James Joyce
76. Szklany kosz - Sylvia Plath
77. Jaskółki i Amazonki - Arthur Ransome
78. Germinal - Emile Zola
79. Targowisko próżności - William Makepeace Thackeray
80. Opętanie - AS Byatt
81. Opowieść wigilijna - Charles Dickens
82. Atlas chmur - David Mitchell
83. Kolor purpury - Alice Walker
84. Okruchy dnia - Kazuo Ishiguro
85. Pani Bovary - Gustave Flaubert
86. A Fine Balance - Rohinton Mistry
87. Pajęczyna Szarloty - EB White
88. Pięć osób, które spotykamy w niebie - Mitch Albom
89. Przygody Scherlocka Holmesa - Sir Arthur Conan Doyle
90. The Faraway Tree Collection - Enid Blyton
91. Jądro ciemności - Joseph Conrad
92. Mały Książę - Antoine De Saint-Exupery
93. Fabryka os - Iain Banks
94. Wodnikowe Wzgórze - Richard Adams
95. Sprzysiężenie głupców (również: Sprzysiężenie osłów) - John Kennedy Toole
96. Miasteczko jak Alece Springs - Nevil Shute
97. Trzej muszkieterowie - Alexandre Dumas
98. Hamlet - William Shakespeare :)
99. Charlie i fabryka czekolady - Roald Dahl
100. Nędznicy – Victor Hugo


Instrukcja obsługi:
1. Pogrub te tytuły, które przeczytałeś/-łaś.
2. Użyj kursywy przy tych, które masz zamiar przeczytać.
3. Podkreśl te książki, które kochasz/uwielbiasz/bardzo lubisz.
4. Wykreśl te tytuły, których nie masz zamiaru czytać, albo byłaś/-łeś zmuszona/-y przeczytać za czasów szkolnych i je znienawidziłaś/-łeś.
5. Umieść to na blogu.

sobota, 1 maja 2010

Prezenty...


Prezenty są miłe... ale pod jednym warunkiem, że są trafione.
Ja stwierdziłam, że nie chcę już dostawać od nikogo prezentów, bo radość z podarku przysłania mi świadomość, że najbliżsi nie wiedzą, nie umieją znaleźć tego co mnie odpowiada. I to nawet w sytuacji gdy prezent został skonsultowany!
I teraz mam świadomość, że zostało wywalone kupę kasy na coś, co mnie nie jest potrzebne, ponieważ potrzebuję, ale o innych 'cechach'.
Niestety tak jest prawie za każdym razem, przy każdej okazji...
Mam dość prezentów! Ostatecznie zgadzam się na towarzyszenie w zakupach w/w. szkoda tylko, że mój luby nie zgadza się na to i stwierdził, że On nadal będzie mi sam wybierał prezenty.
Na szczęście On popełnił najmniej gaf :)

piątek, 30 kwietnia 2010

auto


Moje młodsze dostarczyło nam rozrywki w tym tygodniu! W poniedziałek wieczorem połknął autko z monopoly... oddał dopiero po 4 dniach ;) Na rentgenie bardzo ładnie było widać jak leży do góry kołami w żołądku!
Na razie dobrze schowamy, dostanie samochód w prezencie na 18tke!

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

przemeblowanie :-D

Tak, więc małżonek zgodził się. Chyba nie bardzo miał inne wyjście... Nie żebym była jakimś potworem, wyjaśniłam, argumentowałam na spokojnie i rzeczowo (w końcu 3 dni szykowałam sobie spicz. A On myślał, że jak na wstępie dyskusji part-2. wyrazi zgodę "...Bo nie chcę się kłócić więc rób co chcesz..." to uniknie rozmowy?)
hihihi... nie zemną te numery. Bruner! Żeby potem nie było, że bez konsultacji i w ogóle. Ja lubię obgadać, prawie każdy temat, z każdej strony.
I dziś od rana jeżdżę meblami tu i tam :) ale ja to lubię!

wtorek, 20 kwietnia 2010

Awantura o pokój...

Nie zrozumiałe dla mnie, ale mój mąż postanowił, że nie zgadza się by dzieciaki miały jeden pokój do wszystkiego (tzn, sypialnia i plac zabaw w jednym) Nadal mają mieć dwa. Jeden na dole obok salonu, drugi na górze przy naszej "sypialni".
Bo co to za problem, że ja nie mam miejsca, by spokojnie zrobić projekt!
A w przerwie bez stresu, zostawić go nawet na kilka godzin na biurku. Bez narażania, że któreś z latorośli postanowi mi go pomalować, wedle własnego uznania!
Usłyszałam, że mogę sobie w korytarzu przy schodach rysować lub w sypialni dzieciaków za kanapą wstawić sobie biurko. Dziękuję bardzo za takie rozwiązanie!
Dom duży, a nie ma dla mnie w nim miejsca!
Normalnie cholera mnie bierze!

wtorek, 13 kwietnia 2010

10.04.2010

Tego ranka tak padało.
Obudziłam się przed 9... Pomyślałam, "Dzień taki byle jaki, nie chce mi się wstawać, budzić się..."
Dzieciaki właczyły bajki, a życie toczyło się normalnie... do czasu... telefonu.
I świat się zmnienił w jednej sekundzie.


Niektórzy powiadają : "Jak chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach"

Zawsze odpowiadałam : "Na szczęście nie wierzę, więc się nie muszę bać" Ale czy to dotyczy tylko wierzących czy nie... dziś się boję, bo na co dzień w ciągłym biegu zapominamy jakie życie kruche jest.

Może wierzącym łatwiej jest...

Nie wiem.

piątek, 19 marca 2010

zaspałam...

Od rana wszystko biegiem. Dziury na drodze jakby większe i liczniejsze, cudem chyba znowu koła nie rozwaliłam.
Kuźwa, jak ja nie znoszę takiej gonitwy slalomem!
Jak wreszcie usiadłam, to okazało się, że się jeszcze nie obudziłam. Projekt leży odłogiem - pozostała mi najżmudniejsza część do wykonania :(

Natchniona pomysłem z lubianego bloga " niklowe drzewo"- http://niklowedrzewo.blox.pl/html -
postanowiłam stworzyć Swój przepis na szczęście... i ciągle go układam ;)
jak skończę to wrzucę tu!

A teraz kończę moje tfu! 'arcydzieło' ;)

środa, 3 marca 2010

zupa, pranie...

Wcześniejszy projekt już w koszu ;) Do Soboty muszę skończyć całość, a wczoraj zaczęłam od początku. Ehh! Gdyby tylko tak mi się chciało, jak mi się nie chce!
Potomstwo w domu, na głowę wchodzi i domaga się uwagi. No, przynajmniej muszę pilnować by sobie krzywdy nie zrobili.
Dobra, dosyć użalania się nad sobą! Zupa, pranie i do roboty! Jezu, jak to zabrzmiało! :]

niedziela, 28 lutego 2010

coś ładnego....

Piękne rzeczy - takie drobiazgi które przywołują wiosnę :-)

Wreszcie ....

HURRA!! Wiosna już jest!

Rododendron obsypany pąkami, wyłonił się spod czapy śniegu :-D








Także Bez odkrył swoją piękną tajemnicę - ZIELONE liski!!












Ostatni dzień lutego, a mnie już udało się grzebać w ziemi ;)
Spod śniegu wyłoniły się zapomniane jesienią torebki z cebulkami Tulipanów i Irysów. Okazało się, że wykiełkowały!! Wcześniej spisałam je na straty, ale dziś jak je ujrzałam, samotne w słońcu pod resztką śniegu, postanowiłam spróbować i wsadzić je w miejsce przeznaczenia.
Powodzenia roślinki!!!

poniedziałek, 22 lutego 2010

Szkoła!

I stało się wróciłam do nauki. W weekend zaczęłam intensywny kurs Architektury Krajobrazu. Mam sporo do nauki i zadana pracę domową :)
Qrcze naprawdę fajnie jest! Muszę utrzymać ten entuzjazm jak najdłużej. Mam zamiar obronić pracę dyplomową i zarabiać, z czasem, w tym zawodzie. Zabieram się do tworzenia pierwszego projektu, pomysłów mam sporo tylko trzeba wybrać najlepsze i zgrabnie powiązać, w spójną i logiczną całość!
Z czasem wrzucę kilka rysunków i fotek.

poniedziałek, 15 lutego 2010

bez tytułu

Jak często można zapominać hasła do własnego bloga?... Prawie zawsze!
I z tego wszystkiego już na oczy ledwo widzę. Laptop na gościnnych występach u małżonka - cóż trzeba pomagać potrzebującym, może kiedyś mi się odwdzięczy...?

Aha! Na kurs idę, zaoczny, architektury krajobrazu! Sporo nadziei w nim pokładam, nie chodzi mi nawet o wymierne korzyści po skończeniu, ale o naukę, rozwijanie się i poszerzenie 'zdziczałych' horyzontów ;)

piątek, 29 stycznia 2010

Znowu nas zasypuje! Ja naprawdę lubię zimę (przed kominkiem i z kakao w ręce!) ale to już lekka przesada! Dzieciaki ciągle prychają, więc do przedszkola ich nie posłałam i cały plan zadaniowy, wziął w łeb, mówiąc kolokwialnie.
Na szczęście widzę światełko w tunelu (i to chyba nie expres z Krakowa, bo znów zamarzły tory...) dziadkowie zajmują się maluchami a my z małżonkiem mamy wychodne!
Jutro impreza "Malanky" taki Stary-Nowy Rok po Ukraińsku, zabawa zapowiada się całonocna, ale przecież nie można zapominać o korzeniach :)

sobota, 23 stycznia 2010

Szukanie "zerówki" przebiega zaplanowanym torem. Odwiedziłyśmy z dziewczynami kolejne dwie szkoły, dzięki temu wybór wydaje się łatwiejszy.
Sądzę jednak, że nie obędzie się bez obgadania wszystkiego i opicia wyboru :-)

Niestety dzieciaki podłapały jakąś wirusów-kę i od czwartku są w domu. Z tego tak naprawdę tylko dwa dni chorowały, ale nakazany areszt domowy mają przez cały następny tydzień. Chyba oszaleję z nimi!

Do tego jeszcze mi padło wspomaganie kierownicy, w trakcie wydobywania się z zaspy, więc uziemiona jestem i ja! Pomijając koszty własne, finansowo nas to trzepnie po kieszeni, a dopiero co nową oponę kupowaliśmy, bo stara trzasnęła na dziurach.

piątek, 22 stycznia 2010

No i stało się...

Wyrok zapadł - iście Salomonowy - dostaniemy zadatek i odsetki od niego - czyli połowę tego co żądaliśmy. Cholera jasna! Nawet KC mówi wyraźnie, za niedotrzymanie umowy sprzedaży nieruchomości, sprzedający płaci PODWOJONĄ sumę zadatku! Nieruchomość została sprzedana komu innemu, a od 2.5 roku walczymy o nasze pieniądze. Jestem zła i rozżalona, a raczej zawiedziona naszym wymiarem (tfu!) sprawiedliwości!

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Szukanie "Zerówki" dla Miśka rozpoczęte!

Dziś z mamami zrobiłyśmy małą rundkę po szkołach by wywiedzieć się wszystkiego co nas interesuje. Musimy zdecydować gdzie nasze dzieciaki będą chodziły w przyszłym roku, nie wiem też co z młodszym. Zostawiać go w tym przedszkolu czy do innego przenosić?

wtorek, 12 stycznia 2010

Sąd i czekanie

Znowu, chociaż to się wydaje niemożliwe, sąd odroczył wydanie wyroku. Sprawa ciągnie się od 2.5 roku! Jeden wydany, zaraz apelacja z przeciwnej strony i kolejne miesiące czekania! Męczy mnie to i denerwuje, bo sprawa wydaje się prosta i jasna, ale sąd ma najwyraźniej jakieś wątpliwości.
Cholerny świat pełen oszustów! Wrau!

niedziela, 10 stycznia 2010

Pomysł...



Takie proste, efektowne, tylko cena trochę szokuje - około 300 zł w modnym sklepie.

sobota, 9 stycznia 2010

głodna się robię!



Modne czy nie zawsze mogę zjeść.