poniedziałek, 16 maja 2011

nie daję rady pisać

na razie ledwo sie ruszam, wszystko zajmuje mi 3 razy tyle czasu co zwykle. I paradoksalnie nie zajmuje mnie tak Mała, ani opieka nad nią. Przeciwnie, poza zmianą pieluchy na stojąco (to męczy!) odpoczywam dzięki niej. Niestety, ciecie daje sie we znaki, plus stres, zmęczenie i burza hormonalna = mieszanka wybuchowa.
Teoretycznie łatwiej mi teraz, bo wiem już jak to działa, ale nie umniejsza to faktu, że gdy w jednej chwili ze szczęśliwej osoby zamieniam się w dolinę łez, szlag mnie trafia, bo jestem tak ubezwłasnowolniona przez jakieś hormony i ból.
Za chwilę ciało odmawia posłuszeństwa powodowane tą samą mieszanką, może tylko w innych proporcjach.

A mała w tym czasie spokojnie spi... Ja też powinnam. dobranoc.

Brak komentarzy: